Sobiesław Zasada - sylwetka


Najbardziej pasuje do niego miano rajdowego obieżyświata i wielkiego ambasadora tej dyscypliny w Polsce. W trakcie całej swojej przebogatej kariery wygrał prawie 150 rajdów w różnych zakątkach globu. To najbardziej utytułowany polski kierowca w historii rodzimego motosportu.

Najpierw oszczep, potem kierownica

Urodził się 27 stycznia 1930 roku. Już jako młody chłopak wiedział, że w przyszłości będzie sportowcem. Początkowo wydawało się jednak, że jego dyscypliną będzie lekkoatletyka albo tenis stołowy. Zasada świetnie radził sobie w rzucie oszczepem – był nawet brązowym medalistą mistrzostw Polski, zaś przy stole pingpongowym jako 16-latek wywalczył tytuł wicemistrza kraju juniorów. Lubił też narciarstwo, choć akurat ten sport traktował zawsze bardziej jak hobby. Gdy jako nastolatek przeprowadził się z rodzicami z Dąbrowy Górniczej do Bielska-Białej, po raz pierwszy zetknął się z samochodami. Stało się to dzięki Marianowi Ripperowi, bratu słynnego Jana Rippera, pierwszego Polaka, który pojechał w Rajdzie Monte Carlo.


Sobiesław Zasada podczas Rajdu Złote Piaski w 1972 roku (fot. kwa-kwa.pl). 

Ripper nauczył Zasadę prowadzić auto, zaszczepił też fascynację rajdową rywalizacją. Jego pierwszym samochodem był DKW, potem BMW 320, w którym wystartował w swojej pierwszej poważniejszej imprezie - Rajdzie Ojców-Kraków w 1952 roku. Warunki były trudne, trasa niebezpieczna po obfitych opadach śniegu, a na starcie wielu znanych i utytułowanych kierowców. Tym większym zaskoczeniem było premierowe zwycięstwo żółtodzioba z Bielska-Białej. Ten sukces ostatecznie przekonał Zasadę, że rajdy to zajęcie numer jeden w jego życiu.

Zasada, mistrz Europy

Kolejnym krokiem była przesiadka do Simki Aronde, w której w 1959 roku wygrał rywalizację w swojej klasie w rajdach Dolnośląskim i Wisły, a w kolejnym sezonie zdobył mistrzostwo Polski w klasie do 1,3 cm3. Zyskał też pierwsze międzynarodowe doświadczenia: wystartował w Rajdzie Monte Carlo, a potem również w słynnym fińskim Rajdzie 1000 Jezior. W 1961 roku Zasada był już Mistrzem Polski. Triumf w klasyfikacji generalnej zapewniły mu zwycięstwa w Rajdzie Dolnośląskim i Rajdzie w Wiśle oraz trzecia pozycja w Rajdzie Polski (był najlepszy z Polaków).

Przełomowy w karierze polskiego zawodnika był dobry start w Monte Carlo w 1964 roku. Najlepszy wynik wśród kierowców prywatnych nie uszedł uwadze austriackiej firmy Steyr-Puch, która zaoferowała mu angaż do teamu fabrycznego i nowy samochód, model 650 TR. Za kierownicą austriackiego malucha Zasada zajął czwarte miejsce w Rajdzie Akropolu i zwyciężał w Rajdzie Wełtawy, Rajdzie Polski i Rajdzie Wartburg. Kolejny sezon zakończył z historycznym sukcesem – trzecim miejscem w klasyfikacji generalnej mistrzostw Europy. Ale to był dopiero początek znakomitej passy Zasady. W 1966 roku polski kierowca był już mistrzem kontynentu. Mimo sukcesu, firma Steyr-Puch postanowiła wycofać się ze sportu, jednak na Zasadę czekał już nowy zespół: Porsche.

Modlitwy za zwycięstwo

To była największa zmiana w jego dotychczasowej karierze: Z 50-konnego Steyra, Polak przesiadł się do kilkakrotnie mocniejszego Porsche 911 S o mocy 185 KM. Szybko przystosował się do nowych warunków: wygrał Rajd Alp Austriackich oraz na Gran Premio Standard Argentina (niebezpieczna trasa o długości 5 tys. kilometrów). Na koniec sezonu znów świętował mistrzostwo Europy, tym razem w grupie 1, po wygranych w Rajdzie Genewskim, Wełtawy, Dunaju i Polski. Zasada wygrał też plebiscyt „Przeglądu Sportowego” na sportowca roku. Eksplozja jego popularności przyszła w najmniej spodziewanym momencie.


S. Zasada i A. Wędrychowski podczas Rajdu Monte Carlo (fot. J. Rozmarynowski, motofotofilm.pl). 

W tamtych czasach sporty samochodowe pozostawały w Polsce na marginesie zainteresowania mediów. Jak głosi legenda, rajdy nie miały zbyt wielu fanów we władzach państwa, partia uważała je za fanaberię bogatych i zbyt ekskluzywną dyscyplinę dla mas. Ponoć wysłannicy PZPR interweniowali nawet w sprawie wyników plebiscytu „PS”, którego nie wygrał idol piłkarski czy bokserski. Kibice wiedzieli jednak swoje. Co ciekawe, od początku swoich sukcesów, Zasada na wyjątkową przychylność mógł liczyć szczególnie… w Argentynie. Gdy przyjeżdżał na rajd, przedstawiciele tamtejszej polonii odprawiali nawet msze w jego intencji. Innym razem rozentuzjazmowany tłum po jednym z etapów niósł na rękach Zasadę i jego pilota przez jakieś 200 metrów.

Sukcesy na miarę mistrza świata

W 1969 roku Polak debiutował na szóstym miejscu w Rajdzie Safari, będąc najlepszym wśród europejczyków. Swoją pierwszą przygodę z Porsche zakończył mocnym akcentem – w 1969 roku zdobył wicemistrzostwo Europy, drugie z rzędu. Na kolejny tytuł mistrzowski musiał poczekać dwa lata.

Sezon 1971 Zasada rozpoczynał już za kierownicą BMW 2002 TI. Z niemiecką marką podpisał kontrakt na starty w cyklu czempionatu starego kontynentu. Zadanie zrealizował w znakomitym stylu: wygrał Rajd NRD, Polski i niemiecki Pneumant, był też trzeci w Rajdzie Belgijskim i czwarty w Rajdzie Hiszpanii. Warto zaznaczyć, że w tamtych czasach nie odbywały się jeszcze mistrzostwa świata, jakimi emocjonujemy się obecnie, więc rywalizacja o tytuł najlepszego w Europie była najbardziej prestiżową w świecie motosportu. Tym większy wymiar mają więc do dziś sukcesy Zasady.


Ewa i Sobiesław Zasada w 1979 roku (fot. J. Rozmarynowski, motofotofilm.pl). 

W 1972 roku kierowca wrócił do Porsche 911 i znów ścigał się o najwyższe trofeum na kontynencie. Tradycyjnie, był najszybszy na trasie Rajdu NRD, zwyciężył też w Złotych Piaskach i na trasie Monachium-Wiedeń-Budapeszt i w efekcie do listy swoich osiągnięć dopisał kolejny tytuł wicemistrzowski. Oprócz tego, drugi na metę przyjechał w prestiżowym Rajdzie Safari. W kolejnym sezonie był bezkonkurencyjny na polskich trasach. Tytuł Mistrza Polski wywalczony w 1973 roku był zarazem jego ostatnim w rodzimej rywalizacji.

Starszy pan potrafi się ścigać

W drugiej połowie lat siedemdziesiątych Zasada rzadziej pojawiał się na trasach rajdowych, choć wciąż pokazywał swoją klasę – w 1975 roku wygrał amerykański Press-On-Regardless. Pod koniec dekady nawiązał współpracę z Mercedesem i właśnie za kierownicą samochodów tej marki wystąpił w kilku trudnych, egzotycznych imprezach. W 1978 roku był drugi w Rajdzie Dookoła Ameryki Południowej (rok później powtórzył to osiągnięcie) i szósty w Rajdzie Safari. Po sukcesie we Vuelta America del Sur postanowił wycofać się ze sportu i skupić się na działalności biznesowej, w której do dziś radzi sobie nie mniej skutecznie. Jest laureatem Nagrody Kisiela jako „pionier polskiej przedsiębiorczości”. W 2009 roku otrzymał Laur Magellana za całokształt działalności zawodowej.


S. Zasada i A. Dobrzański podczas Rajdu Monte Carlo w 1968 roku (fot. early911sregistry.org).

O swoich nieprzeciętnych umiejętnościach przekonywał rajdowy świat jeszcze jako sędziwy mężczyzna. W 1997 roku znów wystartował w Rajdzie Safari. Z żoną Ewą na stanowisku pilota, za kierownicą Mitsubishi Lancera Evo III, zajął dwunaste miejsce w klasyfikacji generalnej i drugie w grupie N. Zasada miał wtedy 67 lat!

Rajdowego instynktu pan Sobiesław nie zatracił zresztą do dziś. Niemal co roku triumfuje w kultowym Rajdzie Żubrów, imprezie, którą sam zresztą wymyślił w 1966 roku. W taki sposób wieńczy dzieło, które przed laty rozpoczął: popularyzację tej widowiskowej dyscypliny sportu w Polsce. Długo zanim na rajdowych trasach pojawili się tacy zawodnicy, jak: Marian Bublewicz, Janusz Kulig czy Krzysztof Hołowczyc. Zasada wychował im pokolenia wiernych kibiców i sponsorów.

hd-wideo

See video