Strona główna » Rajdowa grupa B (1982 - 1986) - wspomnienie

Rajdowa grupa B (1982 - 1986) - wspomnienie


Koniec tegorocznego sezonu WRC był jednocześnie 25 rocznicą pożegnania słynnej rajdowej grupy B. Pędzące wąskimi odcinkami, obleganymi przez tysiące kibiców, potwory na czterech kołach o mocy znacznie przekraczającej możliwości konstrukcyjne samochodów. Zawrotne prędkości, niebanalne konstrukcje i śmiertelne żniwo wśród kierowców, ale przede wszystkim wśród kibiców. Niebezpieczeństwo, pasja, szaleństwo i najwyższa technologia. Wróćmy wspomnieniami do tamtych lat.

Początki grupy B

A wszystko zaczęło się  w 1982 roku. To właśnie wtedy FISA (odpowiednik dzisiejszej FIA) wprowadziła nową klasę rajdowych samochodów, nazwaną grupą B. Z jednej strony chodziło o przyciągnięcie nowych producentów pozwalając im na niemal dowolne modyfikacje samochodów. Z drugiej strony grupa B miała być niejako rekompensatą, za dopuszczenie do rajdów w 1980 roku Audi quattro – samochodu z napędem na cztery koła.

Dotychczas rajdówki startujące w mistrzostwach świata mogły mieć jedynie napęd na jedną oś. Najwyższą klasą była grupa 4 – czyli samochody sportowe, zmodyfikowane na rajdowe potrzeby. Dzięki uporowi i naciskom na FISA ze strony Audi, model quattro zadebiutował w 49. Rajdzie Monte Carlo i gdyby nie awaria, zmiażdżyłby całą rajdową czołówkę. Właściwie cały sezon przebiegł pod znakiem licznych awarii, ale pozostali producenci wiedzieli, że nie mają najmniejszych szans z kierowcami niemieckiego zespołu, gdy ten upora się z problemami technicznymi.

FISA wiedziała czym to grozi, a reakcja była natychmiastowa. Zmieniono regulamin wprowadzając grupę B, czyli samochody których restrykcje mieściły się na niecałej stronie załącznika J. Dla porównania dziś, załącznik J to obszerna książka, nie do przeczytania i zrozumienia, bez ściśle rajdowego, inżynieryjnego wykształcenia. Dominacja Audi i powiew świeżości w regulaminie rozpoczęły istny wyścig zbrojeń.


Audi quattro przez długi czas nie miało sobie równych w grupie 4 WRC i to z jego powodu powołano do życia grupę B (fot. Flickr/Brian Snelson, lic. CC-BY).

Lancia poważnym konkurentem dla Audi

Pierwszym B-grupowym samochodem rajdowym była Lancia 037 Rally. Włoska ekipa królowała wcześniej z wyprzedzającym swoją epokę modelem Stratos, a wprowadzenie grupy B było okazją, której Lancia nie mogła zmarnować. Już w 1982 roku Włosi zbudowali kolejny po Stratosie rewolucyjny pojazd, przypominający bardziej wyścigówki niż rajdówki. Lancia 037 była tym, czego można było się spodziewać po konstruktorach wykorzystujących nowy regulamin – stricte rajdową maszyną zbudowaną z myślą o wygrywaniu. Udowodniono to rok później, gdy Walter Rohrl i Markku Alen zdobyli mistrzowski tytuł w kategorii producentów – pierwszy dla samochodu grupy B.

Sukces Lancii w klasyfikacji producentów bazował nie tylko na wręcz nadprzyrodzonych umiejętnościach kierowców i doskonałej technice użytej w bolidzie 037, ale również na doskonałej, wieloletniej współpracy z Pirelli. Oponiarski potentat dostarczający opony włoskiemu zespołowi już od czasów legendarnego Stratosa, został postawiony przed nie lada wyzwaniem. Lancia potrzebowała opon różnych rozmiarów na przedniej i tylnej osi do nowatorskiej konstrukcji z silnikiem umieszczonym centralnie. Model 037 miał napęd jedynie na tylną oś, co stanowiło dodatkowe utrudnienie w walce z czteronapędowym Audi quattro. Pirelli dostarczyło mieszankę zapewniającą doskonały balans, co miało kluczowe znaczenie zwłaszcza w rajdach szutrowych, gdzie wydawać by się mogło, tylnonapędowe auto nie ma żadnych szans z quattro.

Warto wspomnieć jeszcze o tym, że doświadczenie Pirelli w pracy z samochodami tylnonapędowymi pozwoliło odnieść wielokrotnie sukces innej tylnonapędowej konstrukcji grupy B. Była nią Toyota Celica TCT, którą w Rajdzie Wybrzeża Kości Słoniowej ‘83 Bjorn Waldegard wywalczyła pierwsze miejsce. Co ciekawe, choć Celica TCT nigdy nie była konkurencyjnym autem, to jej wytrzymałość i dobra szybkość na długich dystansach sprawiły, że kierowcy Toyot nie mieli sobie równych w afrykańskich klasykach, w okresie grupy B.

W 1984 roku dopracowane Audi nie dało szans konkurencji, która dopiero zaczynała się zbroić. W tym sezonie Audi przygotowało pierwsze, w pełni wykorzystujące regulamin grupy B, auto rajdowe. Zmieniono dostawcę opon na Michelin. Ta zmiana rozpoczęła trwającą przez dziesięciolecia tzw. wojnę oponiarską. Skutkiem był niesamowity postęp w dziedzinie rozwoju rajdowego ogumienia.


Lancia 037 Rally była pierwszym typowo B-grupowym autem (fot. en.wikipedia.org/Raisen1964, lic. GFDL, CC-BY-SA).

Dominacja Peugeota w grupie B

Dobra, zwycięska passa Audi w grupie B, trwała mniej więcej do końca roku 1984, kiedy to na rajdowych oesach pojawił się prawdziwy dominator – Peugeot 205 T16. Walter Rohrl,  Stig Blomqvist i Hannu Mikkola z Audi, już w końcówce sezonu ’84 wiedzieli, że ich sukcesy właśnie przechodzą na stałe do historii. Po pierwszych występach Ari Vatanena i Jeana-Pierre Nicolasa w barwach Peugeota, można było śmiało stwierdzić, że pozostałe konstrukcje to druga liga.

W 1985 roku do zespołu dołączył genialny Timo Salonen, który za kierownicą 205 T16 nie miał sobie równych. Połączenie Peugeota, Salonena i opon Michelin było tak doskonałe, że zdobycie mistrzostwa w klasyfikacji kierowców i konstruktorów już w połowie sezonu stało się jedynie formalnością.  Peugeot i Michelin stworzyli maszynę do zwyciężania, której moc i osiągi nie mają sobie równych do dziś. Był to samochód tak dobry, że stał się swoistym wzorcem ówczesnej grupy B. Niewielki, doładowany silnik umieszczony centralnie, napędzający cztery koła, przymocowane do małego, zwinnego nadwozia – to przepis, według którego Lancia stworzyła nowe auto.

Konstruktorzy Lancii już 1985 roku zrozumieli, że Peugeot będzie niepokonany, dopóki nie zbudują nowej rajdówki. 037 przeszedł do historii jako pierwsze auto grupy B i został zastąpiony modelem Delta S4 – prawdopodobnie jedynym samochodem rajdowym, który mógł odebrać tytuł francuzom.

Lancia Delta S4 prowadzona w sezonie 1986 przez Markku Alena, Miki Biasiona i niezwykle utalentowanego Henri Toivonena była dziełem wspaniałej współpracy włoskich producentów - Lancii i Pirelli. Podobna do Peugeota konstrukcja, umożliwiła walkę o mistrzowskie tytuły.  Walkę Włochów z Francuzami, która była pojedynkiem już nie o minuty, a o sekundy. Mimo dobrego auta, kierowcy Lancii byli dosłownie o krok za Timo Salonenem i Juho Kankkunenem – nową gwiazdą Peugeota.


W takim samochodzie zginęli Henri Toivonen i jego pilot Sergio Cresto (fot. ja.wikipedia.org/Tennen-Gas, lic. GFDL, CC-BY-SA).

Zagrożenie dla zawodników i koniec grupy B

Walka o tytuły nabrała szaleńczego tempa. Prędkości jakie osiągały ówczesne maszyny przekraczały możliwości nawet ówczesnych asów kierownicy. Coraz częściej dochodziło do śmiertelnych wypadków. Gdy o zwycięstwie decydowały sekundy, nie można było powstrzymać kierowców ponad 500-konnych maszyn, przed jazdą na granicy życia i śmierci. Było to na tyle widowiskowe, że całe masy kibiców oblegały trasy odcinków specjalnych, tworząc tuż przed pędzącymi rajdówkami swoisty, żywy tunel. Kierowcy ironicznie żartowali mówiąc: „…celuj w kibiców, tam z pewnością jest droga”.

Żarty się skończyły, gdy sprawdziły się prorocze słowa wschodzącej gwiazdy Henri Toivonena, który na jednym z rajdów powiedział: „Jeśli nic nie zrobimy w kwestii bezpieczeństwa, niedługo wszyscy się pozabijamy”. Jak na ironię losu to właśnie Toivonen został ofiarą, która przelała czarę goryczy wypełnioną śmiertelnym żniwem dokonanym przez grupę B. Jean-Marie Balestre, ówczesny prezydent FIA ogłosił koniec grupy B w Rajdowych Mistrzostwach Świata wraz z zakończeniem sezonu ’86. Ostatnimi tryumfatorami zostali Juho Kankkunen i zespół Peugeot. 25 lat temu grupa B przeszła do historii, a jej miejsce zajęła grupa A. 

hd-wideo

See video